Kolejny dzień minął, zaczął się nowy i tak sobie rozmyślam nad tym, co działo się przez ostatnie tygodnie. Choć wiem, że sporo udało mi się osiągnąć, to jeszcze więcej jest przede mną... Powrót do rzeczywistości miejskiej, internetu nie był aż tak niezbędny jak mi się wydawało, bo o wiele więcej można zdziałać, gdy jest się poniekąd odciętym od ludzi, który mnie otaczali wcześniej. Oto jeszcze kilka zdjęć z wypadu po podlaskich wioseczkach, może i nie są one rewelacyjne, ale ja mam do nich jakiś taki dziwny sentyment ;-)
To właśnie jest moja siostra cioteczna, zdjęcia nie są rewelacyjne, ale liczą się chwile, nastroje, sytuacje i słowa, które zapadają w pamięć... szczególnie, jeśli jest to wypad rodzinny, szczególnie, jeśli jeździ się po wioseczkach, szczególnie, jeśli to czas spędzony z osobą, której zbyt często się nie widuje. Wakacje w Augustowie uważam za zakończone, następny przystanek po Białym, to Bydgoszcz ;-) Wczorajszy koncert i czas spędzony tuż po, uważam za udany, choć zawsze mogło być lepiej, mogła spaść gwiazdka i spełnić jedno z moich życzeń.
taaa... wiedziałam, co napisać, ale zapomniałam... no cóż, takie życie. Kuzynka podpowiada mi, żebym opisywała teraźniejszość, choć nie jestem przekonana do tej propozycji, to mimo wszystko ją opiszę... A teraźniejszość wygląda zwyczajnie, prawie połowa wakacji za mną, trochę ruszony angielski, przede mną fizyka i parę wyjazdów. Terminarz napięty, ale lepsze to, niżeliby miałabym się nudzić. 18.07-Augustów 27.07-Białystok 4.08-Bydgoszcz i coś może jeszcze. 11/12.08-B-stok 16.08-Zakopane, Kraków, te klimaty... a co pomiędzy? Angielski, Fizyka i Oni... Ci, którzy pamiętają. Póki co, twórczy kryzys, wiele pomysłów, gorzej z konstruktywnym wykonaniem. Na razie moje "Fiatki"(czyli kwiatki), a właściwie jeden Fiatek ;)